wtorek, 15 grudnia 2020

randki z pastelami

 moja przygoda z pastelami pojawiła się dość nieoczekiwanie, jak na przygodę przystało

Cały swiat się zatrzymał, zamknęli nas w domu, sami wiecie jak było



po pierwsze pojawił się strach, po drugie niemoc i tęsknota - D 1200 km bez możliwości przyjazdu, ale halo, jest dom, są dzieci, i jest czas- paradoksalnie dużo czasu

czas by zacząć działać, żeby nie zwariować



i tak dziwnym trafem na na powszechnym serwisie społecznym zobaczyłam lekcję rysunku

i człowieka który zmuszony do zamknięcia pracowni maluje dalej



Maluje i opowiada, wspiera, nie ocenia i podnosi na duchu. Jak ja kocham takich ludzi<3 i takie trafy



Przeszukałam zasoby dzieci, wyzbierałam pastele Pentela i zapomniane przez wszystkich tyci pudełeczko z suchymi pastelami, których do tej pory nikt z nas nie miał potrzeby otwierać. 



To było drugie podejście do pasteli, pierwsze dawno temu skończyło się na obejrzeniu 30 minut wykładu o tym jak malować olejnymi pastelami i że absolutnie zabrania się rozcierania ręką. Ton był na tyle apodyktyczny, przekaz skomplikowany że bez żalu odłożyłam 15 letnie pudło pasteli do szuflady z kredkami dla moich dziewczyn.



Drugie spotkanie było zupełnie inne, magiczne. Bo oto pan Tomasz Wełna, doktor sztuki, wykładowca, właściciel krakowskiej pracowni mówi do kamery jak do przyjaciela, któremu chce ukazać piękno świata, radość tworzenia i pozwala dotykać rysunku! pozwala rozcierać paluchami i poduszkami dłoni niebie, kolory się mieszają, w powietrzu unosi się zapach pasteli. Co za spektakl! 60 minut mija jak jedna chwila, ja upaprana pastelami po łokcie nie przestaję się uśmiechać do rysunku który widzę! 



to jak randka, są motyle w brzuchu, są oczekiwania a jeśli nawet efekt końcowy jest inny od zamierzonego jest radość i szczęście.

Tym jest dla mnie pastelowanie, bo to rysowanie połączone z rozcieraniem, łącznenie kolorów, szukanie tekstury papieru, rozmyślanie o nowych rysunkach i nowe spkrzenie na tp co nas otacza.



I w końcu po kilku miesiącach rysowanie do szuflady odważyłam się pokazać fb znajomym swoje prace. Dzięki Monice co mi szufladki w głowie poprzekładała w czasie zajęć z Warsztatu Terapii Zajęciowej. Dziękuję Ci kochana <3 (Ciekawe czy kiedyś to przeczytasz.) Jest jeszcze jedna osoba która wpiera mnie i czasem sprowadza na ziemie, nasz cudowna sąsiadka Mi, w jej rodzinie są malarze to i tym wypadu co namalowałam to wysyłałam do niej z duszą na ramieniu czy aby moje wewnętrzne przekonanie jest słuszne, czy te rysunki są ciekawe? 


A wy jaki macie sposób na pozbycie się myśli, wyrażanie siebie ? 
Pozdrawiam serdecznie LaGre